czwartek, 28 marca 2013

Fanatycy! Dajcie żyć.

Wkurwiłem się dzisiaj i to całkiem sążnie. Przeglądałem fejsa pewnego gościa, który jak wydawać się mogło, ma łeb na karku. Bo naukowiec, bo w garniturze, bo taki co to nie on. Cacy lalunia, światowy, oczytany, mógłby pewnie godzinami opowiadać zarówno o fizyce jak i o grze na flecie. Człowiek renesansu rzec by można. Do tego katolik, chrześcijanin i patriota prorodzinny pełną gębą. Elita społeczeństwa. Wszystko pięknie, ale jego najświeższy post dotyczył manifestacji w Paryżu przeciwko związkom homoseksualistów, przedstawiony w radosnym tonie, że półtora miliona*  ludzi powiedziało nie. Czy raczej non, bo to po francusku mówili. Co znaczyło to non? Odmowę prawa dla części społeczeństwa do szczęścia. Osoba chrześcijańsko-prorodzinna powinna wiedzieć doskonale, że rodzina - jaka by nie była - to największe szczęście jednostki. Dlaczego więc raduje go, że komuś tego szczęścia się odmawia? 
Szczerze, to kompletnie nie interesują mnie ani te związki, ani manifestacje przeciw nim. Z prostej przyczyny, nie dotyczą mnie one w najmniejszym stopniu, więc co mi do tego. Uważam jednak, że każdy na świecie ma prawo do życia według własnego sumienia, na tym polega wolność człowieka i jest to największe dobro, którego nikt nikomu nie ma prawa zabierać. Nie rozumiem za bardzo faktu, czemu najgłośniej i najwięcej do powiedzenia mają osoby, których ta sprawa nie dotyczy. No bo uczciwie rzecz biorąc jeśli Piotrek kocha Pawła, to nawet jak wszyscy Chińczycy przyjadą protestować na Pola Elizejskie uczucie tych dwóch gości się nie zmieni. Taką mają naturę i równie dobrze można protestować przeciwko zimie w styczniu. Powodzenia życzę.
Zdarza mi się słyszeć wynurzenia ludzi, że homoseksualizm to choroba, że trzeba leczyć, kastrować, brom podawać lub na szafocie wieszać. Najczęściej są to poglądy osób, których kontakty z jakąkolwiek nauką i książkami zakończyły się w podstawówce, więc nie pozostaje nic innego uciekać, bo jakakolwiek dyskusja nie ma sensu. A co z ogarniętym gościem, który rozumie czemu trawa jest zielona a do tego jest święcie przekonany, że wszystko co chodzi po Ziemi jest stworzeniem boskim? Tutaj właśnie rodzi się moje wkurwienie totalne. Z jednej strony takiemu człowiekowi umysł, rozum i mądrość powinny podpowiadać, że siły natury są poza jakąkolwiek kontrolą. Z drugiej strony jego wiara i upubliczniane chrześcijańskie zasady nakazują szacunek dla drugiego człowieka. Jakim on by nie był. Ale pomiędzy tym wszystkim i na przekór zarówno rozumowi jak i sercu pojawia się radość z cudzego nieszczęścia, chęć zwalczania ludzkich uczuć i kretyńskie podżeganie przeciw ludzkim prawom. 
To mnie boli. W imię jedynej i słusznej wizji świata, będącej na pierwszy rzut oka wbrew przekonaniom i stanu wiedzy na temat szeroko pojętego życia, atakuje się ludzi o innej orientacji. Po co? Co oni złego zrobili? Jaki jest cel, w tym żeby dyskryminować kogokolwiek? Boicie się, że jak Paweł hajtnie się z Piotrkiem to przyjdzie w nocy do waszego domu i dobierze wam się do dupy? Chyba niepotrzebnie.
Całkiem płynnie nasuwa mi się przykry wniosek. Im bardziej ktoś się obnosi ze swoją wiarą, tym dalej jest od jej ideałów. Spoglądając na inne podwórko mamy dżihad, terroryzm, święte wojny. Islam nie jest religią zabijania. Został tak zmanipulowany przez ludzi, którzy pod przykrywką i w imię Boga, załatwiają własne interesy. Do tego stopnia, że obecnie słysząc słowo Allah widzimy oczyma wyobraźni brodatego gościa owiniętego dynamitem i z kałachem w ręku. Podejrzewam, że Allah nie jest z tego powodu szczęśliwy. Nie chciałby takiego świata i takich wyznawców. Słysząc słowo katolik, widzę wykrzywione w grymasie złości twarze, które są gotowe do ataku na wszystko, co nie pasuje im do własnych poglądów. Katolik to ja! Precz z pedałami! Precz z Tuskiem! Zamach był, a SLD zdelegalizować! Tylko gdzie tu jest wiara? Jest to przykre, bo obraz polskiego katolika tworzy grupa wrzeszczących fanatyków, która zagrabiła sobie prawo do ustanawiania moralności całego społeczeństwa. Do tego pomieszane to wszystko z pokracznym rozumieniem patriotyzmu, mówiącym wprost, że kto nie jest z nami jest przeciw Polsce. Dlaczego tacy ludzie mienią się jedynymi słusznymi obywatelami kraju?
Nie tędy droga. Polskie społeczeństwo jest różne i nie każdy ma ochotę dyskutować o wytrzymałości brzozy z kamieniami w rękach w pewien kwietniowy dzień na ulicy. Drodzy fanatycy, chowacie się za ideałami narodowymi, podlewacie to wszystko otoczką chrześcijańską i w ten sposób chronicie wasze chore wartości. Skrzywiacie obraz chrześcijaństwa, obraz Polski i jej tradycji. Dawno temu nasz kraj i nasze społeczeństwo były najbardziej tolerancyjne na Starym Kontynencie. Jeśli się odwołujecie do tradycji, to powinniście mieć świadomość, że nie znacie lub nie rozumiecie historii naszego kraju. Tolerancja zniknęła z polskiej ziemi w momencie przyjścia dwóch totalitarnych systemów zarządzanych przez takich psycholi jak Hitler i Stalin. Chcecie wracać do tego? Nie warto. Nie zagrabiajcie Polski dla siebie. Zajmijcie  się czymś pożytecznym. Obalicie reżim na Białorusi, walczcie o pokój w Syrii, uwolnijcie orkę, znajdźcie Nemo. Cokolwiek, bo jeśli Paweł z Piotrkiem chcą wziąć ślub to nic wam do tego. Chcecie po chrześcijańsku to proszę was bardzo: Bóg ich osądzi. Wy nie jesteście Bogiem, choćbyście nie wiem jak głośno krzyczeli.


-----------------------------------------
* Przy okazji nie bardzo łapię skąd liczba półtora miliona, skoro w samym Paryżu mieszka dwa miliony osób, a w całej aglomeracji około dwunastu milionów. Miasto powinno być więc nieczynne, a o tym nie słyszałem. Tak wygląda półtora miliona ludzi na demonstracji w Paryżu:

Francja: 300 000 na demonstracji w Paryżu przeciwko małżeństwom homoseksualistów

A tak siedemset tysięcy ludzi na koncercie Metalliki w Moskwie'91:



A tak to wyglądało w wersji live i jak słychać modlitwa może mieć nieco inny wymiar:


Wniosek: chyba ktoś się walnął o jedno zero.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz